Nie dlatego, by po raz kolejny wykrwawiać się w wojnie – wręcz przeciwnie, by wojny uniknąć.
Wyobraźmy sobie, o ile Putin byłby bardziej wstrzemięźliwy w swoich krokach na Krymie i w Donbasie (a niedługo także w Charkowie, Dniepropietrowsku, Zaporożu, Chersoniu i Odessie), gdyby miał choć świadomość, że jego przeciwnikiem będzie - choć nieprofesjonalna, ale jednak podstawowo wyszkolona, zorganizowana, i sprawnie działająca dwumilionowa armia składająca się z obywateli zaznajomionych z ze sposobem zachowania w warunkach pola walki.
Oczywiście koszty tego będą ogromne – ale do diaska, od czego mamy nasze rezerwy walutowe, jak nie od tego, by zapewnić ciągłość Państwa (choć niedoskonałego, zbiurokratyzowanego, to jednak naszego) w warunkach kryzysu geopolitycznego przerastającego o rząd wielkości kryzys kubański z 1962 roku ? Jeżeli teraz nie zainwestujemy w powstanie realnej armii (choćby w formie postulowanej przez Romualda Szeremietiewa Obrony Terytorialnej), Moskwa nakaże nam zapłacić „haracz”, którym sfinansuje własne zbrojenia – a chyba lepiej wydawać pieniądze na armie własną niż cudzą...
Należy natychmiastowo i w trybie pilnym przywrócić obowiązek „powołania w kamasze” wszystkich obywateli płci męskiej zdolnych do noszenia broni w wieku poborowym. Powołanym na obowiązkowy okres obywatelom należy wypłacić za każdy miesiąc ekwiwalent w wysokości średniego wynagrodzenia określonego zgodnie z komunikatem prezesa Głównego Urzędu Statystycznego.
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny - jeżeli nie staniemy się realną regionalną siłą militarną w regionie, Moskwa na kolejne dekady uczyni z kraju przywiślańskiego „donora federalnego” - wszyscy ci, którzy wysłuchali wczorajszego przemówienia Putina, wiedzą co oznacza to określenie.
Przywrócenie obowiązku powszechnej służby wojskowej nie oznacza zrujnowania gospodarczego kraju – ale uratowanie nas wszystkich przez zrujnowaniem gospodarczym poprzez egzekwowanie polityki kolonialnej Moskwy w stosunku do Warszawy – dowodem na to, że jeżeli sami sobie nie zapewnimy bezpieczeństwa, to zachód nie kiwnie nawet palcem, gdy Rosja zacznie robić „to, co jej się podoba”, były wczorajsze rozmowy w Genewie, gdzie John ”Potato” Kerry nawet bał się Ławrowowi choć wspomnieć o Krymie oraz „łyknął” stwierdzenie, że rosyjskie służby nie miały nic wspólnego z organizacją Donieckiej Republiki Ludowej.
Genewa 17.04.2014 to nie był sukces, to była śmierć dyplomacji – a gdy dyplomacja zawodzi, przemawia jedynie potencjał militarny.
